Blog powstał, bo musiał.
Pierwsza jego wersja, była wersją na zajęcia informatyczne. Była wersją przeklętą. Godziny spędzone nad jakimiś niepotrzebnymi dodatkami sprawiły, że miałam chęć porzucić Projekt Skrzaty na zawsze. Do dnia dzisiejszego, gdy to dwa małe
Skrzaty - jeden z
Wrocławia, drugi z
Poznania - namówiły mnie do jego powrotu.
Będzie jedzenie,
duuuużo jedzenia, w przepisach, na zdjęciach, na obrazkach, na stole, w domach, na grillach, głównie dla niemięsorzerców (inaczej zwanych
Vegeskrzatami)
Będą to przepisy proste, bo po co sobie utrudniać życie,
tanie bo dla nas - biednych studentów :P
iii NIEczasochłonne - kogo by bawiło stanie godzinami nad garami jak za oknem świeci słońce, spadają liście z drzew albo jest czas by ulepić bałwana!
będą specjalne dania NIEzPIEKARNIKA dla Skrzata z Wrocławia
iiii słynne kotlety z grochu, o które wypytywał Skrzat z Poznania.
To dla Was będę pisać! I dostaniecie po uszach jeśli się dowiem, że Wrocław nie jadł nic od 3 dni, a Poznań marudzi na swą sylwetkę, bo ani jeden ani drugi nie wiedział co ugotować :P
Także tego..
Zaczynamy!
Biała dama
Czego potrzeba?
Białych warzyw - w sumie takie jakie lubicie ja do swojej Białej Damy dodałam: 1
kalafior, 1 lub 2
pietruszki, pół
selera,1
por ale ta biała część, 1
cebula, 2 albo 3
ziemniaki iii
czosnek <3 ja daje tyle, że byście nie uniosły, ale jak kto lubi optymalnie myślę, że dwa ząbki
Białe wino (Co najmniej szklanka, pół szklanki do zupy, reszta do brzucha. Może być najtańszy biały winiacz jakiego znajdziecie np. Sophia za niecałe 10zł ;)
Kawałek białego chleba do grzanek, płatki migdałów, natka pietruszki i żółty ser do urozmaicenia. Dodajcie na co macie ochotę ale bez grzanek i sera na pewno nie będzie to samo :D
Olej lub masło co macie pod ręką
Sól, pieprz, gałka muszkatołowa, wegeta do smaku.
Tworzymy z tego wszystkiego Białą Damę:
Do gara kroicie na małe kawałki wszystkie bulwiaste..czyli kalafior, pietruchę seler i pyry, zalewacie to wodą tak, by warzywa przykryło, wsypujecie do środka wegety tyle, żeby było słonawe, ale żeby ryja nie wykręcało. Włączacie grzanie i zostawiacie wywar na pastwę losu.
Bierzecie łyk wina (w końcu pokroiłyście tyle bulw, zasłużyłyście sobie!).
Następnie kroicie cebulę i pora wrzucacie na patelnię z niemałą ilością tłuszczu (masła lub oleju), nie mają w nim pływać, ale musi być tego na tyle dużo żeby cebulpor się nie zjarał.
Czekacie z anielską cierpliwością, aż dojdą do siebie i będą "szkliste" gdy doda się szczyptę cukru jest prościej. Jak już uznacie: dobra to chyba o to jej chodziło! dorzucacie czosnku, dwa ząbki jeśli chcecie więcej to wrzućcie więcej i wyłączacie grzanie pod patelnią.
Wlewacie połowę szklanki wina do bulwiastych w garnku, bierzecie dla siebie łyk w nagrodę za cierpliwość, wrzucacie zawartość patelni do gara i po minucie wyłączacie ogień.
W czasie, gdy zupa sobie leżakuje w doborowym towarzystwie. Wy moje kochane skrzaty zajmujecie się dodatkami i w zależności od tego czy macie kaprys na grzanki, ser, migdały, czy natkę pietruszki przyrządzacie je. Wierzę, że grzanki umiecie zrobić, ser zetrzeć, natkę pokroić, a migdały uprażyć na patelni, więc tłumaczyć nie będę co i jak.
Biała dama prawie gotowa. Teraz wystarczy ją zblendować (jak ni macie blendera to w sumie tez będzie dobra), doprawić ją gałką muszkatołową, solą i pieprzem (według uznania i aktualnych zapotrzebowań na przyprawy). Nalać do miski ii posypać wybranymi przez się dodatkami. Złapać łyżkę w Skrzacią łapę iii spałaszować ze smakowitością i uśmiechem na buzi.
Bon appetit!
Specjalnie dla Was, z Rawicza, Rudy Skrzat! :)