Upał, aż się skrzatne brzuszki
gotują... Czwarty dzień 30 stopni w cieniu i aż strach piekarnik
włączać. No to cóż tu, gałganki wy moje, upichcić? CHŁODNIK!
A dzisiaj do mojej niepoukładanej głowy wpadł pomysł na chłodnik z KALAREPY. Powiem szczerze, że moje kubki smakowe lepszego nie posmakowały. Do tego (tak wiem ja znowu swoje) bardzo fit :) Składniki bardzo tanie, a wykonanie nawet ciut łatwiejsze niż chłodnik litewski, bo kalarepa się łatwiej uciera. Jest bardzo sycący i lekko pikantny.
A dzisiaj do mojej niepoukładanej głowy wpadł pomysł na chłodnik z KALAREPY. Powiem szczerze, że moje kubki smakowe lepszego nie posmakowały. Do tego (tak wiem ja znowu swoje) bardzo fit :) Składniki bardzo tanie, a wykonanie nawet ciut łatwiejsze niż chłodnik litewski, bo kalarepa się łatwiej uciera. Jest bardzo sycący i lekko pikantny.
A co nam do tego
CUDO-KALAREPO-CHŁODNIKU potrzeba?
- 500 ml maślanki (jakaś inna jak nie Mrągowska :P )
- 150g kalarepy
- świeży koperek
- pierz i sól do smaku
Smacznego Fintifluszki :)