czwartek, 23 lutego 2017

niedziela, 12 lutego 2017

Masło orzechowe - zrób to sam :)

Masło orzechowe bez soli, cukru, oleju palmowego, bla bla bla... Przecież to można zrobić w domu! Wystarczy odpowiedni sprzęt oraz orzechy i masło orzechowe bez zbędnych dodatków mamy za połowę ceny tego co w sklepie.

Do zrobienia tego cudeńka potrzeba nam jakiegoś sprzętu AGD z funkcją siekania. Ja mam specjalny pojemnik z obrotowym "nożykiem" podłączany do blendera, ale jakikolwiek sprzęt z komorą i kręcącymi się ostrzami będzie odpowiedni.

Co do orzechów. Ja kupuje orzeszki ziemne prażone bez soli w "Biedronce". Są w dobrej cenie i są smaczne. Możecie się bawić w kupowanie orzeszków w łupinach, zwanych zwyczajowo fistaszkami, ale z doświadczenia wiem, że często sklepy sprzedają stare orzechy, które są gorzkie i niesmaczne. Na "biedronkowych" czy ich odpowiednikach firmy Felix jeszcze się nie zawiodłam...

No i co teraz?

Orzechy niby są prażone, ale zdarzało mi się, że mimo dłuuuugiego mielenia nie chciały uzyskać formy masła, co oznacza na ogół, że zostały za mało uprażone. Radzę orzeszki wrzucić jeszcze na suchą patelnię i trochę podprażyć. Taki zabieg da gwarancję, że operacja zakończy się powodzeniem.

Orzechy po "doprażeniu" należy ostudzić, gdyż ciepłe mogą stępić ostrza maszyny. Mielimy maluchy do skutku - 5 minut, 10 minut, 20 minut - zależy jakie orzechy mają dzień i jakie możliwości ma nasz sprzęt. I żadnej olej nie jest potrzebny!

Do  co dodatków - możecie dosłodzić i dosolić masło - ale warto zrobić to już po zmieleniu orzechów na masło. Zdarza się, że orzeszki niedobrze znoszą nadmiarowy balast.

...nie wspominając o tym, że jedzenie masła orzechowego własnej roboty to większy szpan :P

piątek, 10 lutego 2017

Wysokobiałkowe Ciasto cynamonowe z... kotletów sojowych?

Znalazłam z tyłu szafki kuchennej paczkę z resztką kotletów sojowych. Po przekonaniu się, że nijak nie przypominają one smakiem schabowego, zaległy gdzieś zapomniane. Jako, że prezentuję Poznańską część naszej polskiej populacji, prędzej mi kaktus na ręce wyrośnie niż coś wyrzucę i zaczęłam kombinować. W końcu te sojowe maluchy to nic innego jak mąka sojowa no to czemu by nie przywrócić im pierwotnej postaci?

No i tak powstało ciacho, które okazało się znacznie bardziej wilgotne niż jego owsiane odpowiedniki. Co więcej mamy w nim niezłą porcyjkę białka – polecam dla nie-mięsożernych, którym „kotlety sojowe a'la schabowe” wychodzą bokiem.

Składniki:

  • 0,5 szklanki zmielonych na mąkę kotletów sojowych (można zastąpić kotlety płatkami owsianymi, ale w tym momencie ciasto będzie zawierało znacznie mniej białka i może być bardziej suche)
  • 1 łyżka zmielonych wiórków kokosowych
    *do mielenia bardzo polecam elektryczny młynek do kawy.
  • 2 banany
  • 3 jajka
  • 2 łyżeczki cynamonu + 1 łyżeczka przyprawy do piernika
  • 8 suszonych śliwek
  • 12 pastylek stewii

  1. Kotlety sojowe zmielić na mąkę. Z wiórkami postąpić podobnie.
  2. Suszone śliwki pokroić na drobniejsze kawałki, pastylki stewii rozgnieść.
  3. Wszystkie składniki ze sobą dokładnie zmieksować.
  4. Piec ciacho w 180 stopniach 20 – 30 minut.
Ta dam!