Znalazłam z tyłu szafki kuchennej
paczkę z resztką kotletów sojowych. Po przekonaniu się, że nijak
nie przypominają one smakiem schabowego, zaległy gdzieś
zapomniane. Jako, że prezentuję Poznańską część naszej
polskiej populacji, prędzej mi kaktus na ręce wyrośnie niż coś
wyrzucę i zaczęłam kombinować. W końcu te sojowe maluchy to nic
innego jak mąka sojowa no to czemu by nie przywrócić im pierwotnej
postaci?
No i tak powstało ciacho, które
okazało się znacznie bardziej wilgotne niż jego owsiane
odpowiedniki. Co więcej mamy w nim niezłą porcyjkę białka –
polecam dla nie-mięsożernych, którym „kotlety sojowe a'la
schabowe” wychodzą bokiem.
Składniki:
- 0,5 szklanki zmielonych na mąkę kotletów sojowych (można zastąpić kotlety płatkami owsianymi, ale w tym momencie ciasto będzie zawierało znacznie mniej białka i może być bardziej suche)
- 1 łyżka zmielonych wiórków kokosowych*do mielenia bardzo polecam elektryczny młynek do kawy.
- 2 banany
- 3 jajka
- 2 łyżeczki cynamonu + 1 łyżeczka przyprawy do piernika
- 8 suszonych śliwek
- 12 pastylek stewii
- Kotlety sojowe zmielić na mąkę. Z wiórkami postąpić podobnie.
- Suszone śliwki pokroić na drobniejsze kawałki, pastylki stewii rozgnieść.
- Wszystkie składniki ze sobą dokładnie zmieksować.
- Piec ciacho w 180 stopniach 20 – 30 minut.
Ta dam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz